Menu:


Wywiad z Przemysławem Benkenem, dotykający tematu inspiracji, zainteresowań i planów na przyszłość.


P: Kiedy zacząłeś się interesować historią - a w szczególności historią wojskowości, bo nie jesteś historykiem z wykształcenia?

O: Historią zacząłem interesować się dzięki mojemu tacie, który od dobrych 30 lat zbiera książki z tej tematyki. Teraz zalegajš u nas niemal w każdym wolnym miejscu. Zanim nauczyłem się czytać, były filmy wojenne, których tato jest zagorzałym fanem. Oczywiście wtedy jeszcze mało krwawe. Już jako dziecko chłonąłem tę specyficzną atmosferę. Następnie chciałem się dowiedzieć więcej na temat tego, co widziałem na ekranie, i można powiedzieć, że tak mi już zostało do dzisiaj. Przykładowo inspiracją do napisania książki o Zulusach był dla mnie świetny film "Zulu Dawn", który obejrzałem, będąc na pierwszym roku studiów. Nie jestem historykiem wojskowości z wykształcenia (jeszcze), ale odkąd pamiętam byłem nim z zamiłowania.

P: Skąd zainteresowanie Wietnamem, bo to już Twoja druga książka na ten temat?

O: Muszę przyznać, że zawsze najbardziej pociągała mnie druga wojna światowa. Jednakże jakieś 4 lata temu, gdy na pierwszym seminarium magisterskim trzeba było wybierać tematy prac, wiedzieliśmy, iż z racji specyfiki naszych studiów możemy pisać jedynie o konfliktach wojennych po 1945 roku. Profesor Adam Wątor zasugerował mi wtedy, że może warto zająć się Wietnamem, gdyż jest on w naszej historiografii słabo opisany. Podchwyciłem ten pomysł i muszę powiedzieć, że tematyka ta całkowicie mnie wciągnęła. Uważam, iż dramaturgia tego konfliktu była niesamowita i chociaż, jako naukowiec, powinienem się dystansować od opisywanych wydarzeń, to czasami jest to bardzo trudne... Przyznam, że wojna wietnamska jest dla mnie atrakcyjna również dlatego, gdyż moje prace na jej temat mają pod wieloma względami aspekt pionierski. Fajnie jest pisać o czymś nowym, świeżym, nie rozłożonym jeszcze po stokroć na czynniki pierwsze przez dziesiątki świetnych profesorów. Może zabrzmi to dziwnie, ale pracując nad tymi książkami czułem się intelektualnie wolny, wolny do konieczności powielania schematów, odnoszenia się do dziesiątek wcześniejszych interpretacji i przegadanych sporów. Pozwoliło mi to wyrobić sobie własne, dalekie od poprawności politycznej, poglądy na konflikt w Indochinach, które staram się w swych pracach jak najlepiej udokumentować. Czuję pewną odpowiedzialność, związaną z tym, iż dla wielu ludzi książka moja będzie pierwszą, a może jedyną, jaką przeczytają oni na temat Wietnamu. Chciałbym, aby wynieśli z tej lektury jak najwięcej oraz zapragnęli pogłębiać swoją wiedzę w tym kierunku.

P: Jakie masz plany na przyszłość (pisarskie)?

O: W ciągu ostatnich czterech lat napisałem 3 książki, a obecnie pracuję nad czwartą. Wcielanie w życie dalszych projektów będzie uzależnione od mej sytuacji ekonomicznej. Z pisania książek się w naszym kraju nie wyżyje, Niemniej jest na pewno kilka tematów, które mnie szczególnie intrygują. Dwa z nich wiążą się z Wietnamem: bitwa o wzgórze Hamburger 1969 i upadek Sajgonu. Chciałbym również znacząco przerobić "Ofensywę Tet 1968", wzbogacając ją o bardzo ciekawe polskie materiały archiwalne, z którymi zapoznaję się w ostatnim czasie, a także o kolejne prace anglojęzyczne. Do tego noszę się z myślą, aby kiedyś napisać książkę na temat lądowania marines na Tarawie. Generalnie dobrze czuję się na obszarze Azji i Pacyfiku.

P: Jakie masz plany na przyszłość (naukowe)?

O: W tej chwili najważniejsze jest dla mnie zakończenie z sukcesem przewodu doktorskiego na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. W ramach doktoratu zajmuję się badaniem (pod kierunkiem profesora Franza) komunistycznej Ofensywy Wielkanocnej w Wietnamie Południowym z 1972 roku. Myślę, że do tego rodzaju pracy nadaję się najlepiej i to właśnie chciałbym robić, aczkolwiek życie zweryfikuje moje plany, Najprawdopodobniej w czerwcu skończę studia politologiczne na Uniwersytecie Szczecińskim. Chciałbym wszystkie kwestie związane z nauką, pozamykać jak najszybciej. A potem zobaczymy co dalej.

P: Jakie były trzy książki dotyczące historii wojskowości, które miały największy wpływ na Ciebie?

O: Myślę, że najbardziej wpłynęły na mnie te książki, które poznałem w okresie bardzo wczesnej młodości. Zresztą mówi się nawet, że do pierwszej książki na dany temat odnosimy potem wszystkie kolejne, jakie przeczytamy w życiu. Moje trzy typy wyglądają następująco: Cornelius Ryan "Ostatnia bitwa", Grzegorz Swoboda "Gettysburg" oraz coś, co nie jest związane stricte z wojskowością ani też nie ma charakteru naukowego: "Powieści piastowskie" Karola Bunscha.

P: Jak Ci się pracowało z TETRAGONEM nad książką "ApBac"?

O: Do tej pory wyśmienicie. Sczególnie urzekł mnie Personal Service na bardzo wysokim poziomie. Tetragon nie traktuje autora jak zło konieczne, które jeszcze trzeba opłacić, lecz niczym równoprawnego partnera we wspólnej misji, jaką jest napisanie i wydania książki na pewnym poziomie.

P: Lubisz fora internetowe, bo np. nasze poznanie się nie było miłe – pokłóciliśmy się ostro o jedną taką książkę dotyczącą wojny secesyjnej?

O: Fora internetowe są pożyteczną drogą na skróty, w sensie ułatwienia kontaktu z ludźmi, którzy mają podobne zainteresowania oraz często wyższy poziom wiedzy na dany temat ode mnie, co pozwala się uczyć. Naturalnie spotyka się tam ludzi bardzo różnych, lecz mogę śmiało powiedzieć, że gdyby nie życzliwość osób z całego świata, udzielających się na rozmaitych formach internetowych, moje książki byłby o wiele uboższe, a niektóre być może w ogóle by nie powstały. We wstępie do Ap Bac wymieniłem kilka osób, które poznałem przez internet, a które bardzo mi pomogły. Jest to jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Dzięki czytaniu się wpisów na forach (choćby jako gość) poznaję opinię czytelników i ich oczekiwania. Mam nadzieję, że dzięki temu każda kolejna moja praca będzie lepsza od poprzedniej.